Rafał Zaorski stracił 53 mln na giełdzie – ta wiadomość wstrząsnęła światem polskich inwestorów. Człowiek, którego wielu postrzegało jako niepokonanego na polu spekulacji, tym razem zderzył się z brutalną rzeczywistością rynku. Sam przyznaje: „Popłynąłem grubo, bardzo grubo”. Ale czy to oznacza koniec kariery najbardziej znanego polskiego tradera? A może… to tylko nowy początek?
Spis treści
ToggleTrader, który stał się…
Rafał Zaorski – spekulant, inwestor, wizjoner. Nazwisko, które każdy interesujący się rynkami zna doskonale. To on zbudował wokół siebie społeczność opartą na idei BigShortBets. To on nie bał się mówić o emocjach, hazardzie, intuicji i wielkich pieniądzach. A teraz – on właśnie ogłasza wielką stratę. 53 miliony złotych przepadły, jak sam mówi, nie w jednej transakcji, a w serii nietrafionych decyzji. To nie jest klasyczny błąd. To efekt systemowych luk w strategii i nieudanych zagrywek w czasie wojny celnej między USA a Chinami.
Dlaczego tak się stało?
Zaorski tłumaczy, że tym razem nie przegrał wszystkiego na jednej pozycji – jak miało to miejsce podczas słynnej operacji na ropie w 2020 roku. Tu zawiodła seria decyzji, a nie jeden zły dzień. Emocje? Może. Zbyt wiele projektów? Prawdopodobnie. Zmęczenie? Możliwe. W swoich wypowiedziach na X (Twitterze) trader podkreśla, że czas na reset. Czas na „odejście od stolika”.
1. Popłynałem grubo. Bardzo grubo – prawie 53 mln PLN. Tym razem nie jest to kwestia jednej operacji jak na ropie w 2020 ale wielu złych podjętych przeze mnie decyzji rynkowych z wielkim finałem na chińskich cłach w wojnie celnej Trumpa z całym światem.
2. Przemysłalem sytuację… pic.twitter.com/v6FZ4YH5pa
— Rafał Zaorski (@rafal_zaorski) April 13, 2025
Hazard czy trading? Cienka granica
Rafał nie ukrywa: gra ostro. Wie, że dla niektórych jego styl inwestowania przypomina hazard. Nie obraża się. Rozumie to. Ale też zauważa, że największą wartością inwestora jest… mentalność. „Mental”, jak sam to określa. A to coś, czego nie można kupić, sprzedać czy pożyczyć. To trzeba zbudować. Przemyśleć. I właśnie po to odchodzi – żeby na nowo przemyśleć, kim jako trader chce być.
Rafał Zaorski stracił 53 mln na giełdzie – co dalej?
To pytanie zadają sobie wszyscy obserwatorzy rynku. Czy to koniec? A może Zaorski wróci jeszcze silniejszy? Historia pokazuje, że to nie pierwszy raz, gdy Rafał mówi „dość”. Już wcześniej, po nieudanym rozegraniu Bitcoina w listopadzie 2024 roku, zapowiadał krótką przerwę. Wówczas spodziewał się szybkiego zjazdu kursu po amerykańskich wyborach – ale rynek miał inne plany. Szybkie decyzje, szybkie konsekwencje.
„Każdy początek to tylko ciąg dalszy”
Nie bez powodu Rafał kończy swoją wiadomość cytatem z Wisławy Szymborskiej. „Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie.” To nie jest tylko poetycka ucieczka. To jasny sygnał – jeszcze się pojawi. Jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. „I’ll be back” – napisał. I wszyscy wiemy, że to nie pusty frazes.
Lista możliwych błędów, które mogły doprowadzić do straty:
-
Za duża liczba projektów i dywersja uwagi (m.in. BigShortBets)
-
Zbyt agresywna strategia w zmiennym otoczeniu geopolitycznym
-
Niedoszacowanie reakcji rynku na decyzje polityczne USA i Chin
-
Przeciążenie emocjonalne i brak odpoczynku
-
Brak reakcji na pierwsze sygnały błędnego kierunku
Jak przyjął to rynek?
Internet zareagował błyskawicznie. Komentarze wahają się od wyrazów wsparcia, przez ostrą krytykę, aż po głosy… zachwytu nad szczerością. Bo trzeba przyznać jedno – Rafał Zaorski stracił 53 mln na giełdzie, ale przyznał się do błędu. Publicznie. Otwarta komunikacja w świecie finansów nie jest normą. On złamał ten schemat.
Czy Zaorski powinien wrócić? Opinie ekspertów są podzielone
Niektórzy uważają, że to idealny moment na emeryturę. Że gra zbyt wysoko. Że w końcu to się musiało źle skończyć. Inni – wierzą, że jeśli ktoś ma wrócić, to właśnie on. Człowiek, który zna rynek od podszewki. Który czuje puls giełdy, jak mało kto. Który potrafi przyznać się do porażki, by za chwilę pokazać, że potrafi też wygrać.
Czy można uczyć się na cudzych błędach?
Tak – pod warunkiem, że te błędy są prawdziwe. I że ktoś je opisze. Zaorski zapowiedział, że być może opowie całą historię tej spektakularnej porażki. Jeśli to zrobi – wielu młodych traderów może dostać niepowtarzalną lekcję inwestowania. Taką bez ściemy. Z krwią, potem i… zerem na koncie.
Rafał Zaorski stracił 53 mln na giełdzie – czy wróci silniejszy?
Na razie odpoczywa. Analizuje. Myśli. Ale jego fani i przeciwnicy czekają. Giełda bez Zaorskiego? Da się, ale to już nie to samo. W świecie pełnym fake guru, sprzedaży kursów i pustych frazesów, jego styl – choć kontrowersyjny – był autentyczny. Taki… ludzki.
Wnioski z tej historii
-
Nawet najlepsi popełniają błędy
-
Mentalność to klucz do sukcesu na rynku
-
Przerwa to nie porażka – to czas na refleksję
-
Transparentność buduje zaufanie
-
Giełda to nie sprint – to maraton
A co z BigShortBets i innymi projektami?
Zaorski w swoim wpisie wspomniał również o innych inicjatywach, które „nie wszystkie dowiózł”. W szczególności chodzi o projekt BigShortBets, wokół którego ostatnio było wiele kontrowersji. Rafał zapowiedział, że odniesie się do tego w osobnym wpisie – i że będzie „prostować” sprawy, które wymknęły się spod kontroli.
I jeszcze jedno – lekcja dla każdego z nas
Nie trzeba grać na miliony, by zrozumieć, że inwestowanie to coś więcej niż wykresy. To umiejętność radzenia sobie z porażką. Z własnym ego. Z ryzykiem. Historia Zaorskiego to nie tylko opowieść o utracie fortuny. To przypomnienie, że nawet w świecie cyferek, na końcu i tak chodzi o człowieka.
Rafał Zaorski stracił 53 mln na giełdzie – ale czy stracił wszystko?
Zdecydowanie nie. Zyskał coś, co w tym świecie jest warte więcej niż pieniądze – autentyczność. Pokazał, że nie boi się upaść. A kto potrafi upaść, ten potrafi też wstać. I tu właśnie tkwi jego największa siła.
Czy wróci? Czekamy.
Jedno jest pewne – giełda jeszcze o nim usłyszy.
Zostaw komentarz